Po dłuższej nieobecności znów piszę żeby nie musieć mówić a żeby jednak coś zabrzmiało. Ostatnio dopadła mnie świadomość przymusu. Każdy coś musi niezależnie od stopnia wolności ustroju, w którym przyszło mu żyć. Owy determinizm dotyka wielu sfer życia od prozaicznego regularnego bywania w kiblu po papierosa w deszczu na przerwie w pracy (bo na przykład w budynku nie można palić ). Wiele rzeczy musimy, ale wersja dla zainteresowanych brzmi, że to lubimy albo, że tak sie przyzwyczailiśmy, bo kto chce sie przyznać, że coś musi? Znacznie częściej nasza polska natura podpowiada nam starą prawdę "musi to na Rusi a w Polsce kto chce..", ale czy na pewno? Zabawa z motywacją polega właśnie na tym, że coś sie musi. Jeśli byśmy nie musieli to znając życie mało komu by sie chciało. Dlatego nawet sprawy, które są naszym indywidualnym wyborem, które podejmujemy z naszej inicjatywy nazywamy przymusem (praca, szkoła itp.). Musimy spełniać pewne warunki by móc korzystać z wolności i mieć możliwość wybrać coś subiektywnie lepszego, wyższego. Dlatego by minimalizować przymus wywierany na nas przez otoczenie sami mobilizujemy sie do co raz większej liczby rzeczy, które powiedzmy sobie, średnio nam sie chce robić. W przekładzie dla tych u których kiepsko z koncentracją. Im więcej musisz teraz tym mniej później. Specjalistów od oryginalnego unikania przymusu każdy zna chociaż oni też coś muszą. Według prawa żeby jeździć samochodem śmiertelnik MUSI zdać prawo jazdy. No musi ale nie zdaje a jeździć na poważnie musi bo przecież auto jest a autobusy to wiadomo...ja też nie lubię. I co? Musieć trzeba czasem po cichu, czasem w odosobnieniu a czasem trzeba naprawdę musieć żeby coś się zachciało...muszę kończyć..
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)
Dodaj komentarz