"Ferrari, który w nocy (27/28 lutego) uderzył w filar wiaduktu na warszawskim Mokotowie. Samochodem jechał znany dziennikarz motoryzacyjny Maciej Zientarski - w stanie ciężkim trafił do szpitala, natomiast Jarosław Zabiega (dziennikarz "Super Expressu") zginął na miejscu."
(www.onet.pl)
Kiedy dwóch facetów, pasjonatów motoryzacji siedzi w ferrari wszystko zaczyna być możliwe. Niestety tych dwóch bardzo przeze mnie cenionych dziennikarzy najwyraźniej przesadziło. Jak na ironię większości tych wypadków w Polsce dało by się uniknąć, jednak koleiny, dziury, wyrwy i inne gówna (za przeproszeniem) na drodze wybijają regularnie i systematycznie użytkowników naszych krajowych dróg. Skłonny jestem zaryzykować stwierdzenie, że gdyby nie owe wybicie ferrari w górę, na niby to prostej drodze, obu Panów czuło by się do teraz dobrze a z prędkością nawet 200km/h, poradzili by sobie bez problemu. Przecież właśnie do takich prędkości buduje się auta typu ferrari. Problem w tym, że nawet jadąc 60km/h można wylądować w rowie albo zgubić zawieszenie i nie chodzi mi tu o małe nierówności a o wyrwy gdzie bez problemu wmieściła by sie piłka nożna. Ile razy w programach informacyjnych słyszymy o wypadkach gdzie jako przyczynę podaję sie: 1. nadmierną prędkość - dobra z tym sie zgodzę, bo sam jeżdżę motocyklem i czasem każdego ponosi. 2....moje ulubione...z nieznanych przyczyn kierowca stracił panowanie nad pojazdem. Nieznanych??? To ja rozjaśnię niedorozwojom, że tych przyczyn doszukujmy sie w stanie naszych dróg a nie w snujmy niewyjaśnione teorie. Jeśli nie jesteś posiadaczem pick-upa albo jakiegoś auta terenowego to masz w tym kraju najzywklej przejebany transport bo tory też mamy do dupy. Nic dodać nic ująć. Pozdrawiam wszystkich wkurzonych kierowców i wróżę....jeszcze wrócą piaskowe utwardzane drogi w tym kraju bo asfaltu co raz mniej.
Chciałbym również złożyć hołd nieżyjącemu już Jarkowi Zabiega (dziennikarzowi "super Expressu") a Maćkowi Zientarskiemu życzyć szybkiego powrotu do zdrowia. Szacunek za waszą pracę.
Dodaj komentarz